Oceń 1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek [8]
Loading...
7092
Weterynaria, Ssaki – Weterynaria

Procyon lotor – szop pracz – Baylisascaris procyonis jako potencjalne niebezpieczeństwo dla człowieka

Baylisascaris procyonis jako potencjalne niebezpieczeństwo dla człowieka ze strony domowych szopów

Szopy pracze (Procyon lotor) w ostatnich latach stale zyskują na popularności jako zwierzęta domowe. Są dostępne nie tylko na fermach futrzarskich, pojawiają się również w ofercie niektórych sklepów zoologicznych. Warto pamiętać, że szop jest zwierzęciem bardzo specyficznym. Również z weterynaryjnego punktu widzenia szop nie jest pacjentem łatwym i opiekę zdrowotną nad nim powinien utrzymywać lekarz weterynarii zaznajomiony z aspektami biologii tego gatunku. Dość wspomnieć, iż zwierzę to zachorować może na bardzo niebezpieczne dla niego choroby specyficzne zarówno dla psa (np. nosówka), jak i kota (np. panleukopenia). Dlatego w kalendarzu szczepień ochronnych uwzględnić należy zestawy szczepionek przeznaczone dla obu tych gatunków. Szop pochodzi z Ameryki Północnej i Środkowej, gdzie zasiedla tereny od Kanady po Panamę. Obecnie został zawleczony, świadomie lub nie, w wiele zakątków świata, dlatego dzikie populacje tego gatunku spotkać możemy np. w Japonii czy wielu krajach europejskich, w tym w Polsce, gdzie od kwietnia 2005 roku jest uznawany za zwierzę łowne. U nas szczególnie silna populacja tego gatunku utworzyła się na zachodzie kraju, w rejonie ujścia Warty i okolicach Szczecina. W niniejszym artykule chciałbym w ogólnym skrócie przedstawić jedno z największych zagrożeń, jakie potencjalnie wiąże się z posiadaniem szopa w domu – baylisaskariozę, czyli chorobę wywoływaną przez Baylisascaris procyonis, glistę szopią.

Jak każdy żywy organizm, także i szop może być żywicielem licznych pasożytów. Parazytofauna szopów jest bardzo bogata, zwłaszcza w obrębie ich naturalnego obszaru występowania, czyli na kontynencie amerykańskim. W jej skład wchodzą zarówno pierwotniaki (około 10 gatunków), przywry (około 32 gatunków), tasiemce (około 5 gatunków), nicienie (około 28 gatunków) i kolcogłowy (około 12 gatunków). Do tego doliczyć należy jeszcze pasożyty zewnętrzne, żyjące na powierzchni ciała szopów, których w samej Polsce naliczono 6 gatunków.

Jednym z najbardziej znanych pasożytów szopa, uważanym za szczególnie niebezpieczny ze względów zoonotycznych (możliwości zakażenia człowieka), jest nicień Baylisascaris procyonis. Co ciekawe, pierwszy raz gatunek ten został opisany z terenów Polski, dokładniej u szopa padłego w Ogrodzie Zoologicznym w Łodzi, przez Stefańskiego (założyciela Instytutu Parazytologii PAN) i Żarnowskiego w 1951 roku. Wówczas zaliczono go do rodzaju Ascaris, jednak w 1968 r. utworzono funkcjonujący do dziś rodzaj Baylisascaris. Pasożyt występuje bardzo powszechnie w populacji północnoamerykańskiej, gdzie – zależnie od rejonu – 25-80% dziko żyjących osobników jest nim zakażona. Procent zakażenia w populacji żyjącej na terenie Niemiec przekracza wartość 39%. Nie wiadomo dokładnie, jaki procent szopów zamieszkujących tereny Polski jest nosicielami B. procyonis, wiadomo jednak że gatunek ten występuje także i u nas, również u zwierząt hodowlanych. Średnie zarobaczenie pojedynczego osobnika osiąga wartość 43-52 glist.

Przeczytaj też  Niedobory tiaminy u krokodyli; prawdopodobny przypadek kliniczny

Dorosłe nicienie przebywają w jelicie cienkim szopów. Samica produkuje dziennie tysiące jaj (wg niektórych badań 115 000 – 179 000 jaj), które są wydalane wraz z kałem. W środowisku zewnętrznym przez 2-4 tygodnie jaja „dojrzewają” – przebywające w osłonach jajowych larwy linieją i jako tak zwane larwy L2 stają się inwazyjne, to znaczy zdolne do zakażenia. Jaja z aktywnymi larwami są bardzo wytrzymałe i mogą zachować inwazyjność miesiącami, a nawet latami, szczególnie w wilgotnym środowisku. Wrażliwe są tylko na wysoką temperaturę i przesuszenie. Dalsze losy larw mogą potoczyć się dwutorowo: albo szop zje bezpośrednio jajo z inwazyjną larwą, która w śluzówce jelita przechodzi przez nieco ponad 2 miesiące kolejne wylinki do postaci dorosłej, albo jajo z larwą zostanie zjedzone przez inny gatunek zwierzęcia (ptaka lub ssaka, w tym również człowieka). W pierwszym przypadku cykl zamyka się na tak zwanej drodze fekalno-oralnej. Szop pracz jest więc żywicielem ostatecznym, w nim bowiem dochodzi do rozmnażania płciowego dojrzałych osobników.

W przypadku drugim nieświadome tego zwierzę staje się tak zwanym żywicielem paratenicznym (przypadkowym), w którym nicień nie może rozwinąć się w postać dorosłą. Dopiero jeśli żywiciel przypadkowy zostanie zjedzony przez szopa, larwy w nim przebywające dostaną się do jelita właściwego żywiciela i tam osiągną dojrzałość płciową. Wśród gatunków opisanych jako żywiciele parateniczni B.procyonis znajdują się między innymi: drób, wiele gatunków gryzoni, zajęczaki, oposy, nietoperze owocożerne, strusie, fretki, małpy itp. W żywicielu paratenicznym larwy przebijają się przez ścianę jelita i wraz z krwią podejmują wędrówkę po jego organizmie, osiedlając się w różnych tkankach. Mogą to być na przykład: serce, płuca, węzły chłonne, wątroba, gałka oczna, mózg. Oczywistym jest, że w wyniku obecności larw w którymkolwiek z wyżej wymienionych narządów, dochodzi do uszkodzenia jego funkcjonalności i wystąpienia u żywiciela paratenicznego różnych chorób. Mogą wystąpić zapalenia płuc, powiększenie wątroby, zaburzenia widzenia prowadzące do nieodwracalnej ślepoty czy wreszcie objawy nerwowe wynikające z meningoencephalitis, czyli zapalenia mózgu i opon mózgowych. Inwazja larw B. procyonis może w ostateczności doprowadzić do wystąpienia stanu wegetatywnego lub śmierci.

Wszystkie wyżej opisane scenariusze mogą wystąpić także u człowieka, który nieświadomie spożyje jaja B.procyonis. Wbrew pozorom, nie jest to takie niemożliwe, bowiem jaja są niezwykle wytrzymałe na warunki środowiskowe i mogą pozostać aktywne (zdolne do inwazji) w glebie nawet przez kilka lat, są mikroskopijnych rozmiarów (63-88 x 50-70 µm), produkowane w olbrzymich ilościach. Przypadkowe przeniesienie jaj z nieumytych owoców, sierści głaskanego zwierzęcia czy rąk do ust nie jest więc wcale takie nieprawdopodobne, zwłaszcza w przypadku młodszych dzieci. Warto zwrócić uwagę na rolę psów w szerzeniu baylisaskariozy. Do niedawna opisywano je wyłącznie jako żywicieli przypadkowych tego nicienia, jednak w USA udokumentowano, iż mogą stać się one również żywicielem ostatecznym – nicienie mogą rozwijać się w ich jelitach w postaci dorosłe. Tym samym wzrasta ryzyko przeniesienia tego groźnego pasożyta na człowieka. Baylisaskarioza przybiera postać tak zwanego syndromu larwy wędrującej. U ludzi opisano kilka zespołów chorobowych, zależnych od miejsca lokalizacji larw: wędrująca larwa trzewna (visceral larva migrans VLM), wędrująca larwa oczna (ocular larva migrans OLM) oraz larwa wędrująca w układzie nerwowym (neural larva migrans NLM). Identyczne nazewnictwo można zastosować do celów weterynaryjnych. Dodatkowo uzmysłowić sobie należy, iż objawy wywoływane przez larwy, zarówno u zakażonych zwierząt, jak i u ludzi, są niespecyficzne i mogą być mylone z wieloma innymi chorobami. Diagnostyka baylisaskariozy nastręcza sporych trudności nawet w tak medycznie rozwiniętych krajach, jak Stany Zjednoczone, brak jest bowiem jednoznacznych i szybkich testów diagnostycznych. Leczenie jest trudne i długotrwałe, praktycznie też nie można mówić tutaj o całkowitym wyzdrowieniu. Chorzy na nerwową postać baylisaskariozy nawet po wyleczeniu z głównej choroby, w wyniku uszkodzeń narządowych muszą być poddawani intensywnej opiece medycznej do końca życia. Znane są też zgony spowodowane tą właśnie chorobą.

Przeczytaj też  Pachyuromys duprasi - tłustogon afrykański

Liczba udokumentowanych przypadków baylisaskariozy u ludzi nie jest duża (około 30-40), z czego większość na terenie USA, kilka w Europie, Kanadzie i Brazylii. W literaturze medycznej najczęściej spotyka się przypadki NLM, zdecydowanie rzadziej OLM. Najsłabiej poznana jest VLM (jeden opisany przypadek). Do końca nieznane jest też ryzyko zachorowania po kontakcie z inwazyjnymi jajami – według pewnych opracowań część pacjentów ma we krwi przeciwciała, świadczące o ich kontakcie z pasożytem, ale nie wykazuje jakichkolwiek objawów choroby. Jednak z racji bardzo poważnych konsekwencji ewentualnego wystąpienia choroby (trwałe uszkodzenie wzroku, funkcji nerwowych, śmierć), choroba jest uznawana za szczególnie niebezpieczną. Dlatego tak istotne jest, aby KAŻDY szop został dokładnie przebadany przez lekarza weterynarii, najlepiej zanim jeszcze trafi do nowego domu. Jeśli nie jest to możliwe, zaraz po sprowadzeniu nowego domownika należy zebrać jego świeży kał i oddać na badania parazytologiczne. Pamiętać jednocześnie należy, iż pojedyncze badanie może dać wynik fałszywie ujemny (mimo obecności pasożytów, w danej próbce kału nie stwierdza się ich jaj). Dlatego zaleca się przeprowadzić badania trzech próbek kału, zebranych przez kolejne dni. Wiarygodne wyniki uzyskujemy tylko wówczas, gdy kał jest świeży (maksymalnie doba od wydalenia).

Na koniec jeszcze kilka biologicznych aspektów odnośnie glisty Baylisascaris. Zaliczana jest ona do rodziny Ascarididae, dobrze znanej lekarzom medycyny i weterynarii. Jej kuzynami są bowiem tak powszechnie występujące pasożyty rodzaj Toxocara(glisty psów i kotów) oraz glista ludzka (Ascaris lumbricoides). Sam rodzaj liczy sobie kilka gatunków, charakterystycznych dla różnych żywicieli. Niektóre gatunki również mogą wywoływać u przypadkowych zwierząt syndromy larw wędrujących (OLM i NLM), przy czym do tej pory nie potwierdzono przypadku choroby u człowieka. Niemniej, należy uznawać je za potencjalnie niebezpieczne.

Zespół larwy wędrującej nie jest wywoływany tylko i wyłącznie przez nicienie z rodzaju Baylisascaris. U człowieka podobny syndrom mogą wywołać larwy glist psich, kocich i świńskich (odpowiednio Toxocara canis, Toxocara cati i Ascaris suum), a także nicienie zupełnie nie spokrewnione z opisanym tutaj, np. tęgoryjce Ancylostoma brasiliense. Te ostatnie wywołują tak zwany syndrom larwy skórnej wędrującej. Jednak w przypadku Baylisascaris wędrująca larwa cały czas rośnie, osiąga ostatecznie zdecydowanie większe rozmiary niż Toxocara spp., a jej metabolity są bardziej toksyczne dla organizmu przypadkowego żywiciela.

Opracował lek.wet. Łukasz Skomorucha na podstawie własnych doświadczeń klinicznych oraz literatury:
HAITLINGER R., Łupicki D. „Arthropods (Acari, Mallophaga, Siphonaptera) collected from Procyon lotor (Linnaeus, 1758) (Mammalia, Carnivora, Procyonidae) in Poland”; Wiadomości Parazytologiczne 2009, 55(1) 59-60
OKULEWICZ A. „Zawleczone i niespecyficzne nicienie pasożytnicze-przyczyny i skutki”; Wiadomości Parazytologiczne 2009, 55(4) 325-328
OKULEWICZ A., BUŃKOWSKA K. „Baylisaskarioza-nowa niebezpieczna zoonoza” ”; Wiadomości Parazytologiczne 2009, 55(4) 329-334
SADZIKOWSKI A.B., SZCZEPANIAK K.O. „Pasożyty wewnętrzne szopów”; Magazyn Weterynaryjny 2009, vol.18 nr 149(10) 1078-1083
Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 11 marca 2005 r. w sprawie ustalenia listy gatunków zwierząt łownych (Dz. U. z 2005 r. Nr 45, poz. 433)

Serdeczne podziękowania dla Pani Bogny Batko za udostępnienie zdjęcia glist !
Opracowanie i źródła informacji
lek.wet. Łukasz Skomorucha

lukasz_skomorucha@wp.pl

Przychodnia Weterynaryjna SALVET
ul.Ratuszowa 1/3
Warszawa
22 670 20 42
Przychodnia Weterynaryjna OSTOJA SALVET
ul. Hlonda 2 lok.7
22 651 89 79

www.salvet.pl

Dodaj swoje przemyślenie na temat artykułu